piątek, 1 marca 2013

Koniec

Episode 1 The End

Podróż. Zmiana miejsca na inne. Odległe. Bardzo odległe. Mam żal do rodziców, nie chcę tam jechać. Chcę zostać, tu, gdzie moje miejsce. Tak mi się przynajmniej wydaje że tu powinienem być.
                           Siedzę w samochodzie i słucham mp3. Lubię muzykę. Przenosi mnie do innego świata. Świata, w którym ja decyduję o moim życiu. Jestem Panem swojego życia. O tak, to moje marzenie, być Panem swojego życia, być niezależnym i podejmować sam różne decyzje, bez ingerowania w nie rodziców.
- Zobaczysz, spodoba Ci się tam Ryan - pociesza mnie mama. Ale marnie jej to wychodzi, bo teraz zaczyna mnie łapać otchłań. Otchłań bólu i rozpaczy. Nie chcę już tego czuć - Znajdziesz sobie nowych przyjaciół - Urzekające. Ja nie mam żadnych przyjaciół. Czy ona tego nie wie? Jest moją matką, zna mnie od 17 lat i nie zauważyła że z nikim się nie spotykam? Nie zauważyła, że nikogo do domu nie przyprowadzam? Nie chcę już jej słuchać. Podgłaszam sobie muzykę. Skrillex- monster. To jest to. Znów przejmuję kontrolę nad swoim życiem w moim Sekretnym Świecie. Nie lubię ludzi, są zakłamani. Nie można im ufać. Jednego dnia powtarzają, że Cię kochają, a drugiego każą Ci pakować manatki i wyjechać, gdzieś daleko. Gdzie podobno jest nowy, lepszy świat. A ja uwielbiałem ten stary świat. Wieś w której jest cicho i pusto. Wyobrażam sobie tą wieś, którą przyszło mi kochać. Pochłania mnie znużenie. Zasypiam.                                                                    

***

Budzę się. Boli mnie kark. Jedziemy dalej samochodem, jest ciemno. Sprawdzam godzinę w telefonie. Jest 2:50. Mama śpi na przednim siedzeniu przykryta kocem. Na ulicy cicho. Nie wiem dokąd jedziemy. Mam wrażenie że jedziemy donikąd. Pusta droga i las.
- Joshua, jak długo będziemy jeszcze jechać?- zapytałem.
- Pewnie po południu będziemy na miejscu - odparł mój ojciec zaspanym głosem. Powinien sobie zrobić przerwę. Wygląda że długo tak nie pociągnie, w końcu zaśnie i spowoduje wypadek zabijając nas wszystkich. Zaczynam się zastanawiać nad tym jak może wyglądać śmierć. Czy naprawdę ludzie którzy umrą, za życia będąc wiernym Bogu, trafią do nieba? A może śmierć to taki długi sen? Wszystko przeżywamy od nowa w tym śnie, każde nasze wspomnienie, które jest tam głęboko w nas. I wydaję nam się żyjemy a tak naprawdę jesteśmy już od dawna martwi. A może po śmierci nie ma nic? Jest pustka. Człowiek nie ma duszy. Człowiek po śmierci nie idzie do nieba. Człowiek po śmierci nie śni. Nie ma po prostu nic. Mam jeszcze jedno pytanie do ojca.
- Tato? Czy myślisz że...

Jestem przerażony, nie wiem co się dzieje. Samochód koziołkuje w lesie, ścinając drzewa. Próbuję krzyczeć ale poraża mnie strach. Jestem w szoku. Latam po samochodzie. Uderzają we mnie różne przedmioty. A potem widzę tylko ciemność. Gęstą ciemność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz